Strona główna | Szkoła | Historia | Osiągnięcia | Prymusi | Świetlica | Kronika | Publikacje | Galeria | Biblioteka | Dla rodziców
    Wyjątkowe wydarzenia z życia szkoły
 
Archiwum
Najważniejsze
Szkolny teatr
2011/2012
2012/2013
2013/2014
2014/2015
Pożegnanie
Otwarcie sali
Żałoba Narodowa
Ojciec Leon
40-lecie szkoły
30 lecie
 

Czy Ojciec Leon jest bogaty? 

 

Ojca Leona Knabita nie trzeba nikomu przedstawiać, to postać powszechnie znana, mająca wielu zagorzałych wielbicieli. Trudno jest nie lubić Ojca Leona, bo każde spotkanie z nim przynosi porcję ożywczej energii, która potrafi zreperować zły nastrój, a pustkę, jaka czasem zagnieżdża się w umyśle każdego z nas, zastąpić optymistyczną refleksją o Bogu i o nas samych. Ojciec Leon, każdy to wie, do ponuraków nie należy, więc słuchanie tego, co mówi, sprawia podwójną przyjemność; napawamy się nie tylko słownym dowcipem najwyższej próby, ale także błyskotliwymi, niezwykle celnymi spostrzeżeniami, które w wielu przypadkach są aforyzmami. Tak było i tym razem, kiedy niezwykły Gość zjawił się w naszej szkole. Pretekstem do spotkania stała się IX już edycja ogólnopolskiej akcji „Cała Polska czyta dzieciom”.
Uśmiechniętego Ojca Leona przywitały dzieci z klas I-IV piosenką, w refrenie której powtarzały się następujące słowa: „Bądź pozdrowiony Gościu nasz – W radosne progi nasze wejdź – My zapalimy zamiast lamp – Szczęśliwe ognie naszych serc”. Karaoke od razu przypadło do gustu Ojcu Leonowi, a tak się wciągnął w czytanie skaczących po ekranie słów, że zaraz pokazał, ku radości wszystkich, zrobiony z dłoni cień kłapiącej, psiej mordki.
Szacowny Gość zajął honorowe miejsce (zresztą tylko na chwilę) w fotelu przykrytym złocistym pluszem, a  bibliotekarka, pani Halina Fidzińska, w paru zdaniach przedstawiła sylwetkę tynieckiego mnicha. Dla dzieci Ojciec Leon wybrał książkę ze swego dzieciństwa, „Pyzę na polskich dróżkach” Hanny Januszewskiej, książkę, którą czytała mu jego mama w czasie okupacji.  Bohaterką tej starej lektury szkolnej jest rezolutna Pyza, wędrująca przez Polskę przedwojenną i Polskę powojenną. Dzięki tej sympatycznej postaci kilka pokoleń najmłodszych czytelników poznawało historię swego kraju, podziwiało urodę ojczystego krajobrazu itd. Ojciec Leon okazał się recytatorem dużej miary, a wiedząc o tym, że dziecięca percepcja dość szybko ulega znużeniu, po przeczytaniu kilku fragmentów zaprosił audytorium do rozmowy na każdy temat. Najpierw to on skierował do dzieci przekorne pytanie, w sprawie powołań do stanu duchownego. „Kto z was pójdzie do zakonu?”. Julia pokazała palcem na kolegę, który siedział koło niej, ten się troszeczkę wahał, ale ostatecznie nie zaprzeczył. Potem kilku pierwszaków odważnie podniosło palce do góry. „A dziewczynki?” – zapytał Ojciec Leon. Z początku była cisza, trochę śmichów i chichów, ale w końcu znalazły się chętne. „Tak, to jest bardzo trudna decyzja i nie można jej podejmować pochopnie”.
„A pamiętałyście drogie dzieci o Dniu Matki?”. Wszystkie pamiętały. „Bo mamą niełatwo jest być. Czasem łatwiej jest być siostrą zakonną” – dodał, wyrażając w ten żartobliwy sposób swój ogromny szacunek do kobiety-matki, za przyczyną której człowiek przychodzi na świat. „A kto z was był w Tyńcu?”. Las rąk. „Ja też tam byłem, bo jest ładnie i dziś też tam pojadę”.
- Czy zakonnicy dużo się modlą? – pada pytanie skierowane do benedyktyna.
- Pięć razy dziennie – po czym Ojciec Leon śpiewa klasztorną pieśń, będącą swego rodzaju mottem ich zakonnego życia:
„Módl się i pracuj, by zachować wiarę,
Módl się i pracuj, jeśliś dobry człowiek,
Módl się i pracuj, szemrzą mury stare,
Módl się i pracuj szemrze w krąg listowie”.
 
            - A czy Ojciec znał naszego Papieża?
            - Ile już lat Ojciec jest w zakonie?
            - Jak stary jest klasztor w Tyńcu?
            - Co to jest klasztor?
            - Kto jest najlepszym przyjacielem Ojca, oprócz Jezusa?
            Ojciec Leon udzielał wyczerpujących odpowiedzi, traktując każde z tych pytań bardzo serio. Okazało się, że Karola Wojtyłę znał od roku 1957, że ma 185 listów od Jana Pawła II, że w zakonie benedyktynów jest już 52 lata, że klasztor tyniecki powstał w roku 1044, a jeśli chodzi o najlepszego przyjaciela, oprócz Jezusa, to on nie zraża do siebie nikogo, nie ma wrogów, po prostu żyje z ludźmi w wielkiej zgodzie.
            Na niektóre  pytania Ojciec Leon udzielał lakonicznych odpowiedzi.
            - Gdzie Ojciec był?
            - ??? Ale kiedy?
            - No, wczoraj.
            - Aaa, wczoraj to ja szedłem tam w tenisówkach.
            - Jaki przedmiot lubił Ojciec najbardziej?
            - Szkolny dzwonek na przerwę.
            - A pamięta Ojciec, jak płynął po Wiśle z moim tatą?
            Okazało się, że pamięta, bo wtedy kręcono jakiś film i ów znajomy tata występował w roli flisaka.
            - A czy Ojciec był za granicą?
            - No, trochę byłem. Byłem na Słowacji i w Czechach. Na Ukrainie. Na Białorusi też i na Litwie. Byłem także w Szwecji, Francji, Belgii, w Hiszpanii, we Włoszech, w Ameryce… Nie byłem natomiast w Australii.
            - Czy nie nudzi się Ojciec w klasztorze?
            - Skądże znowu.. Mam tyle zajęć, że nie wiem, co to nuda. Ma się rozumieć, że czasem trzeba odpocząć, przespać się 15 minut, wyciągnąć nogi – żeby się w ogóle przyzwyczaić do wyciągnięcia nóg…
            - Czy miał Ojciec jakieś zwierzątko?
            - Tylko pchły. – A potem dodaje poważnie, że nie miał, ale nie dlatego, że nie lubi zwierząt, tylko dlatego, że tak się złożyło.
            - Czy Ojciec jest bogaty?
            - U Boga każdy jest BOGAty, choćby był biedny.
 
Ponieważ pytania zaczęły się powtarzać zaproponował, by resztę pytań przesłać do niego drogą internetową: „Ojciec Leon małpa …”.
Na zakończenie niezwykły Gość podpisywał swoje książki, które dla właścicieli już teraz są rzadką i bardzo cenną pamiątką.
 
Zenon Michalski
 
Szkoła Podstawowa w Zelczynie, 32-051 Wielkie Drogi, tel./fax.: 12-270-60-21, e-mail: sp@zelczyna.eu