Ten dzień jest szczodry zawsze, bo przynosi tak wiele ciepłych wzruszeń, miłych spotkań, słów pełnych dobroci. Do takiego dnia trzeba się jednak stosownie przygotować, trzeba wstawić go w możliwie najpiękniejsze ramy. Z niemałym więc zadaniem zmierzyły się panie Ewa Maślanka i Renata Młynarczyk, które wyreżyserowały całość, to znaczy stworzyły oryginalny scenariusz wigilijnego przedstawienia, nakreśliły projekty scenograficzne, następnie wykonały dekoracje i rekwizyty teatralne, a także przygotowały kostiumy dla małych aktorów, przeprowadzając z nimi jednocześnie próby.
Dekoracja, zaprojektowana z dużym rozmachem, śmiała artystycznie, przemyślana w każdym detalu, precyzyjnie wkomponowana w przestrzeń hali sportowej i estetycznie wyważona, zrobiła spore wrażenie.
Co do samego spektaklu to trudno jest nie wymienić postaci królewny Śnieżki - z tą rolą świetnie poradziła sobie Ola Chromniak - która potrafiła nie tylko zaprowadzić ład w życiu sympatycznych krasnoludków, ale także, używając czarodziejskich sztuczek, zamienić zwykłe, leśne jodły w złote, świąteczne choinki, na dodatek poruszające się tanecznym krokiem. Popis tańca dały również wróbelki, skacząc i pląsając pod dyktando srebrzystej Pani Zimy, sypiącej dookoła ciepły śnieg. W ogóle ciepła w tym przedstawieniu było wiele, emanowało ono z samej gry trzecioklasistów, ze sposobu prowadzenia narracji przez uroczą parę konferansjerów, a dalej z muzyki, szczególnie z kolęd ślicznie wykonywanych przez szkolny chór i solistów: Alicję Boroń, Wojtka Franczuka oraz siostry Cecylię i Marysię Wyroba. Zaproszeni Goście, wśród których byli m.in.: Paweł Kolasa - kierownik wydziału edukacji, Janusz Śmiech - radny miasta i gminy Skawina, Michalina Krupa i Stanisława Cekiera - byłe dyrektor szkoły w Zelczynie, a także liczne grono sponsorów, darczyńców, emerytowanych nauczycieli i pracowników szkoły, nagrodzili autorów i wykonawców tego przedstawienia gromkimi brawami.
Tradycyjne łamanie się opłatkiem poprzedziło czytanie przez księdza Krzysztofa Pisma Świętego i wspólna modlitwa. A potem, potem było tyle do opowiedzenia sobie nawzajem. I gdyby ktoś zapytał, dlaczego w tym dniu wszystko jest tak ładne, tak dobre, łagodne i miłe być może wystarczyłoby opowiedzieć taką oto anegdotę o ciastkach i Panu Bogu.
"Działo się to w czasie świąt Bożego Narodzenia. Ciastka już były upieczone i pochowane. Dzieci jednakże zawsze odnajdą każdy schowek. Tak było z małym Bartkiem, którego matka poczęła strofować:
- Wiesz o tym, że gdy kradłeś ciastka w kuchni, to Pan Bóg też tam był?
- Wiem - odpowiedział skruszony winowajca.
- A wiesz, że cały czas patrzył na ciebie i widział, co robisz?
- Wiem - wykrztusił z siebie Bartek.
- I jak myślisz, co On ci powiedział?
- On mi powiedział: Nikogo tu więcej nie ma, tylko my dwaj - weź dwa ciastka!"
(17 grudnia 2008 r.)
Więcej zdjęć można obejrzeć w GALERII
|